Okoliczni mieszkańcy i turyści coraz tłumniej spacerują po odsłoniętym lądzie, penetrując ruiny domów i warsztatów. Jednak zgodnie z nakazem władz nie wynoszą stąd nic - nawet starych żelaznych gwoździ. To w tym miejscu - zalanym w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia przy budowie tamy - znajdowała się osada Mormon Island słynąca z pokładów złotego kruszcu. W szczytowym momencie swojego rozwoju miała dwa i pół tysiąca mieszkańców, cztery hotele, siedem barów typu "saloon" i jedną szkołę.