Na słynnego już teriera czekali zarówno jego wielbiciele, jak i dziennikarze. - Piesek wygląda całkiem dobrze, zdaje się, że nawet uśmiecha się do kamery. W ogóle nie przejmuje się tym tłumem - mówił jeden z nich. Psa próbowano zabrać z tajwańskiego statku znacznie wcześniej. Niestety, nie udało się. Uciekał ratownikom, wszak komendy rozumie tylko po chińsku. Przez ten czas teriera karmiła straż przybrzeżna, z samolotu zrzucała mu na pokład m.in. pizzę i pomarańcze.