Lekarze za pomocą sondy wprowadzili do żołądka pacjentki rozpuszczone odchody jej córki, co pozwoliło na odbudowanie flory bakteryjnej i w efekcie usunięcie pasożyta. Terapia okazała się skuteczną - życie staruszki zostało uratowane.- Ludzie gdy słyszą o tego typu terapii od razu się krzywią, To nie jest tak jak podstawić talerz pod nos i jeść. Tak naprawdę pacjent nic nie widzi i nie czuje. Zabieg niczym się nie różni od transfuzji krwi, czy też przeszczepu - powiedziała po zabiegu pani McEwan.