Cała rzecz wydarzyła się w mieście Muncie w stanie Indiana. Kierowca miał już włączyć prasę, gdy usłyszał krzyki. Jak twierdzą pracownicy firmy śmieciarskiej, "ten dżentelmen był kompletnie pijany" i jedyne, co był w stanie wyartykułować to to, że jest mu zimno. - Cieszę się, że nie mamy martwego ciała. Cieszę się, że to ciało mówi - powiedział jeden z pracowników. Pan Bowen nie pamięta, w jaki sposób znalazł się w śmietniku. Jedyne, co pamięta, to fakt, że pił z kolegami w barze. Przewieziono go do szpitala, gdzie opatrzono mu niegroźne rany.