Kiedy trzech podejrzanych mężczyzn poprosiło stojącego za ladą w dzielnicowym sklepie spożywczym Mohammeda Othmana o możliwość skorzystania z toalety na piętrze, ten - jak mówi - domyślał się już, co się święci. Faktycznie - trzech facetów w jednej ubikacji? Pozwolił więc mężczyznom wejść na górę, po czym zawołał brata Sammy'ego. Bracia Othman - trzymając w rękach maczety - poszli za amatorami tłumu przy pisuarze i przeczucie ich nie zawiodło: mężczyźni kradli magazynowane na zapleczu papierosy. Byli dość zaskoczeni, kiedy zobaczyli zbrojnych braci Othman za swoimi plecami. - Walczyliśmy we dwóch przeciw ich trójce - mówi Sammy. Jednego ze złodziei Othmanowie unieruchomili na miejscu, tnąc po nogach. Pilnował go Mohammed, a tymczasem Sammy pobiegł za pozostałymi bandytami. Gonił ich przez dwie przecznice, jednego dopadł w końcu w innym sklepiku, do którego przerażony złodziej wbiegł szukać pomocy. Tam całe zajście nagrała kamera przemysłowa. Sammy Othman starł się ze złodziejem, który wyjął własny nóż. - Mój jest większy od twojego - rzekł mu wtedy Sammy mając na myśli - oczywiście - maczetę. I tak to Sammy z wielką maczetą zastosował wobec złodzieja areszt obywatelski i - trzymając go na ostrzu - oddał w ręce wezwanej policji. Trzeciego złodzieja schwytano w bardzo prosty sposób - kiedy próbował dodzwonić się na komórkę złodzieja z krótkim nożem.