Około 44 tys. km dróg i ulic sfotografowano latem ub. roku aparatami umocowanych na samochodach. Uwieczniono m.in. Londyn, Manchester i Edynburg. Kolejne miasta będą dodawane w najbliższych miesiącach. Zamach na prywatność? Po wpisaniu adresu w Google Maps w ciągu kilku sekund można zobaczyć wygląd wyszukiwanego miejsca. W odróżnieniu od dwuwymiarowej fotografii nowa usługa (ang. Street View) umożliwia oglądanie miejsc z różnych stron i pod różnym kątem oraz rozejrzenie się wokół. Usługa dostępna jest także w telefonach komórkowych. Obrońcy prywatności wyrazili obawę, że przestępcy uzyskali szczegółowy, zdalny podgląd nieruchomości, co może im ułatwić zaplanowanie włamania, a władze lokalne będą mogły sprawdzić, czy właściciel domu nie wybudował sobie np. nielegalnej przybudówki. Google zapewnia, że są to tylko widoki z publicznie dostępnych miejsc. Twarze przechodniów i tablice rejestracyjne pojazdów zostały zaciemnione. Istnieje też możliwość usunięcia zdjęcia. Pomoc dla turystów i kierowców Wśród możliwych użytkowników Street View wymienia się turystów, nabywców nieruchomości czy kierowców szukających parkingu. Łatwiej będzie też znaleźć lokalny pub, podejrzeć sąsiadów i wirtualnie sprawdzić się przed egzaminem na prawo jazdy. Za pomocą Street View nie można obejrzeć siedziby premiera na Downing Street ani Pałacu Buckingham. Google zapewnia, że nie jest to spowodowane dążeniem do zapewnienia królowej Elżbiecie II większego zakresu prywatności, lecz względami technicznymi. Zdjęcia Pałacu mają być dostępne później, zdjęć Downing Street w ogóle nie będzie ze względów bezpieczeństwa. Street View zostało wprowadzone w USA przed dwoma laty. Dostępne jest m.in. w Japonii, Francji, Kanadzie, Irlandii i Holandii.