Sprawa nie byłaby niczym niezwykłym, gdyby nie to, że więźniami okazały się... kozy. Wiceminister Caude Nyamugabo sam zresztą znalazł kozy w czasie rutynowej inspekcji, jaką przeprowadzał w więzieniu. Jak wynikało z dokumentów więziennych, kozy miały pojawić się w sądzie i odpowiadać na zarzut nielegalnej ulicznej sprzedaży... kóz. Minister wyjaśnił, iż winę za osadzenie brodatych przestępców w celi ponosi personel więzienny, który - jak powiedział - często ma poważne braki w wyszkoleniu. Pracownicy stołecznego zakładu zostaną wysłani na dodatkowy kurs doszkalający. Stado kilkunastu kóz czekało na rozprawę w sądzie zamknięte w jednej z cel więziennych - podaje portal BBC News, który opisał sprawę. Kongijski wiceminister nie wyjaśnił, jaki wyrok zapadłby w razie postawienia kozich przestępców przed sądem. Zdaniem cytowanej przez BBC znawczyni spraw afrykańskich Mary Harper, biorąc pod uwagę warunki panujące w kongijskich więzieniach, kozy zapewne mogą czuć się szczęśliwe, że udało im się uniknąć procesu.