69-letni Garran Griffiths bardzo się zdziwił, odbierając na poczcie kartkę ze znaczkiem za 7 pensów. Początkowo myślał, że to pomyłka. Dopiero później zorientował się, że taka cena znaczka obowiązywała przed 30 laty, kiedy kartka została wysłana do jego teściowej, zmarłej w 1981 r. Rzecznik poczty brytyjskiej sam nie potrafi zrozumieć, gdzie kartka podziewała się przez 30 lat i jak mogła po takim czasie dotrzeć pod wskazany adres. Podejrzewa, że może wkrótce po wysłaniu została dostarczona przez pomyłkę niewłaściwej osobie, przeleżała w kącie kilkadziesiąt lat i ktoś ponownie wrzucił ją do skrzynki.