Minister podkreślił, że jest mało prawdopodobne, żeby jego resort zdecydował się na zmianę mundurków. - To nie fair, żeby za akty gwałtu karać kobiety i dzieci oraz ubrania, które noszą. O ile mi wiadomo, ubiór nie jest główną pobudką tych, którzy dokonują owych nikczemnych aktów - podkreślił Hishamuddin. Sprawa mundurków pojawiła się w lokalnych mediach, kiedy mało znane ugrupowanie - Narodowe Stowarzyszenie Islamskich Uczniów Malezji - wydało oświadczenie krytykujące luźne białe bluzki uczennic jako "zbyt przezroczyste". Dla Islamskich Uczniów takie bluzki nie odpowiadają "ideałom islamu", są "zachętą do gwałtu i seksu przedmałżeńskiego", a także "kłują mężczyzn w oczy". Sprawa została wprawdzie nagłośniona przez media, ale nie odbiła się szerszym echem w społeczeństwie Malezji, w którym muzułmanie stanowią większość. Stanowisko zajęła natomiast frakcja kobiet opozycyjnej Partii Islamskiej Malezji, uznając, że "nie możemy ignorować faktu, iż materiał, z którego szyte są te mundurki jest za cienki i sprawia, że dziewczęta wyglądają seksownie, zwłaszcza jeśli nie noszą chust, którymi mogą także zasłonić piersi". Muzułmanie stanowią ok. 60 proc. 27-milionowej ludności Malezji. Większość ubiera się konserwatywnie, ale sporo kobiet, także muzułmanek w miastach, nie stroni od krótkich spódniczek i obcisłych topów.