Doktor Adrienne Brickcek wraz z kolegami z Caltech wysuwa obecnie teorię, że fluktuacje te to dowód, iż nasz wszechświat "wypączkował" z wcześniejszego wszechświata. Wysuwając swoje twierdzenia naukowcy opierają się na danych z satelity WMAP, który od 2001 roku bada CMB. Amerykańscy uczeni nie zajmowali się jednak tym, co działo się przed Wielkim Wybuchem, ale próbują wyjaśnić liniową naturę czasu. Zgodnie z jedną z podstawowych zasad fizycznych, drugim prawem termodynamiki, systemy przesuwają się od uporządkowania do chaosu. Ten ruch w jedną stronę powoduje, że nie jest możliwe cofnięcie czasu, który postrzegamy jako liniowy. Akademicy z Caltechu przyznają, że drugiej zasady termodynamiki nie można pominąć. Podczas swojej prezentacji zauważyli, że jeśli do Wielkiego Wybuchu doszło w pustej przestrzeni poprzedniego wszechświata, to nasz wszechświat rzeczywiście rozpoczął życie w stanie uporządkowanym. Amerykanie wysunęli tę teorię, gdyż z danych WMAP wynika, że z jednej strony wszechświata fluktuacje mikrofalowego promieniowania tła są o 10% silniejsze, niż z drugiej strony. Ich zdaniem, może to być przypadek, ale taka struktura mogła też zostać "odziedziczona" po poprzednim wszechświecie. Mówimy, że przed Wielkim Wybuchem nie istniał czas. Tymczasem powinniśmy mówić, że nie wiemy, czy wcześniej coś istniało, a jeśli istniało, to co to było - stwierdził podczas prezentacji profesor Sean Carroll, współautor badań. Teoria uczonych z Caltechu wymaga jeszcze dopracowania, jeśli jednak mają oni rację, to po raz pierwszy mamy do czynienia z informacjami pochodzącymi sprzed początków naszego wszechświata. Autor: Mariusz Błoński