Podczas procesu zeznawała obsługa hostelu, w którym zatrzymał się 51-letni Robert Stewart. Sprzątacze przyznali, że pewnego dnia zaskoczyli mężczyznę w niedwuznacznej sytuacji - "był półnagi, w rękach trzymał rower i poruszał biodrami w przód i w tył". Stewarta oskarżono o obrazę moralności i skazano na trzy lata policyjnego dozoru. Wpisano go też na listę przestępców seksualnych. Prezes sądu okręgowego, który nadzorował sprawę, Collin Miller powiedział po zakończeniu rozprawy: - Myślałem, że podczas czterdziestu lat pracy w sądzie spotkałem się już z każdą możliwą perwersją, jaką udało się wymyślić ludzkości, ale ta sprawa jest dla mnie zupełną nowością".