Jin Zengmin, który jest właścicielem sieci sklepów optycznych w Hangzhou, na wschodnim wybrzeżu Chin, podczas świąt Nowego Roku udał się w rodzinne strony. Na swoim koncie w portalu społecznościowym, chińskim odpowiedniku Twittera, opublikował zdjęcia obrazujące skażenie rzeki w jego rodzinnej miejscowości. Jednocześnie zaapelował do lokalnych urzędników, że zapłaci równowartość 30 tysięcy dolarów osobie, która przez 20 minut będzie pływała w skażonej rzece. Sprawę podchwyciły chińskie media. Lokalne władze bronią się, że to mieszkańcy, a nie fabryki doprowadzili do skażenia rzeki. Na terenie, przez który przepływa rzeka, mieszka około 40 tys. osób. Dwa razy więcej niż mieszkańców, jest tam jednak tzw. robotników sezonowych. W miejscowościach nie ma ani oczyszczalni ścieków, ani też systemu segregacji odpadów.