Początkowo Amerykanie wcale nie zamierzali pracować nad wrażliwym na glukozę nanotuszem. Udało im się za to uzyskać barwnik reagujący na poziom sodu, który miał pomagać w monitorowaniu stanu serca oraz równowagi wodno-elektrolitycznej organizmu. Clark wyjaśnia, że monitorowanie pojedynczego jonu jest dużo łatwiejszym zadaniem niż śledzenie rozbudowanej cząsteczki, która składa się z 24 atomów. Naukowcy postanowili jednak spróbować. Cząsteczki tuszu przypominają gąbczaste sfery, a ich średnica wynosi ok. 120 nanometrów. Wnętrze podzielono na 3 części. W jednej znajduje się cząsteczka wykrywająca glukozę, w drugiej zmieniający kolor barwnik, a w trzeciej cząsteczka naśladująca cukier. Kiedy to wszystko rozpuści się w wodzie, wygląda jak barwnik spożywczy. Trzy elementy nieustannie poruszają się wokół hydrofobowej orbity. Po zbliżeniu do powierzchni sfery cząsteczka reagująca na glukozę wychwytuje albo cukier, albo naśladujący go związek. Gdy większość "wykrywacza" zwiąże się z glukozą, tusz staje się żółty. Kiedy zaś przeważają kompleksy detektor-cząsteczka glukozopodobna, tatuaż jest szkarłatny. Przy normalnym (nie za niskim, nie za wysokim) stężeniu glukozy obrazek zabarwia się na pomarańczowo. Proces próbkowania jest powtarzany co kilka milisekund. Istnieje jednak uzasadniona obawa, że poziom cukru pod skórą może nie odzwierciedlać stężenia stwierdzanego na podstawie badania krwi. Clark uważa jednak, że badania jej zespołu mogą pomóc w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu skóra jest opóźniona w stosunku do osocza. Nawet jeśli opóźnienie jest znaczne, obserwując tatuaż, cukrzyk jest w stanie stwierdzić, czy znacznie podwyższony lub obniżony poziom cukru powraca do normy, czy też jego stan się pogarsza. Wykrywacz kationów sodu przetestowano już na myszach, a rezultaty były naprawdę obiecujące. Do końca lutego podobnie sprawdzone (także na gryzoniach) zostaną systemy glukozowe. Testy na ludziach zaczną się najprawdopodobniej nie wcześniej jak za 2 lata. Autor: Anna Błońska