Tak, tak. Jodła, a właściwie pięciocentymetrowa jodełka. Pan Sidorkin skarżył się na bóle w klatce piersiowej i kaszlał krwią - czytamy w "Daily Mail". Lekarze, przekonani, że to rak, zdecydowali się na operację. - Byliśmy pewni na 100 procent - mówi chirurg Władimir Kamaszew - na zdjęciach rentgenowskich wyglądało to dokładnie, jak rak. Widziałem przecież ich już setki - dodaje. Lekarze usunęli więc choremu kawałek płuca po czym - zaszokowani - patrzyli na coś, co nijak nie chciało być niczym innym, niż niewielką, iglastą roślinką. - Myślałem, że mam halucynację - mówi Kamaszew. Lekarze uważają, że nasionko jodły musiało dostać się panu Sidorkinowi do układu oddechowego, gdzie się - jakkolwiek to brzmi - przyjęło. ZS