Na dzień dobry naziemna obsługa lotów włącza kosmicznym śpiochom np. Here Comes the Sun w wykonaniu George'a Harrisona lub Fly Me To The Moon Franka Sinatry. Osoba wybierająca się 25 czerwca 1993 r. (misja STS-57) na kosmiczny spacer usłyszała wiele w tej sytuacji mówiący The Walk of Life Dire Straits. Wśród dostosowanych do okoliczności utworów znalazły się zarówno kompozycje Madonny czy Presleya, jak i klasyki w postaci Carmen Bizeta lub Madame Butterfly Pucciniego. Na górnym i dolnym pokładzie znajdują się głośniki, za pośrednictwem których budzi się załogę. Odtwarzasz jakąś żywą, pełną bitów muzykę - przeważnie ok. 2 min - a po chwili przerwy w mikrofonie odzywa się zaspany głos: dzień dobry, Houston - opowiada kanadyjski astronauta Chris Hadfield. Dodatkowo każdy członek załogi ma własny odtwarzacz CD i płyty. To chroni prywatność innych, jednocześnie zapewniając właścicielowi rozrywkę np. podczas ćwiczeń na rowerku treningowym. Autor: Anna Błońska