Para młodych już prawie skończyła przysięgać sobie miłość i wierność aż do śmierci, gdy nagle w drzwiach kościoła pojawiła się młoda kobieta i dramatycznym tonem zażądała przerwania ceremonii. Niedoszły mąż zawahał się, jednak już po chwili pewnym krokiem podszedł do kobiety i przytulił ją. Razem wybiegli z kościoła i wsiedli do nadjeżdżającej taksówki. Niespełniona panna młoda pozwała za to swojego byłego narzeczonego do sądu. Utrzymuje, że doznała "nieodwracalnych strat moralnych" i nie śpi dobrze od czasu dramatycznego wydarzenia, czyli od grudnia zeszłego roku. Domaga się odszkodowania. A.W.