- Kobiety płacą duże sumy pieniędzy za tego typu operacje, które mogą poprawić wygląd ich genitaliów, ale nie ma dowodów, że poprawiają też ich funkcjonowanie - uważa autorytet w zakresie ginekologii profesor Linda Cardozo. Ponieważ większość zabiegów takich, jak uelastycznianie pochwy czy poprawianie wyglądu warg sromowych odbywa się w prywatnych klinikach, trudno powiedzieć, ile kobiet się im poddaje. Jednak przynajmniej dane z brytyjskiego odpowiednika NFZ pokazują, że jest ich coraz więcej: w ciągu pięciu lat ich liczba podwoiła się, wzrastając z 400 do 800. Tymczasem, według prof. Cardozo, zabiegi takie, podobnie jak każda operacja niosą ze sobą ryzyko, natomiast brak dowodów, że przynoszą zapowiadane efekty. Na przykład zabieg "odmładzania pochwy", polegający na poprawieniu napięcia mięśni pochwy rozluźnionych np. po porodzie, nie przynosi - według prof. Cardozo - lepszych rezultatów niż - niegroźne i bezpłatne - ćwiczenia wzmacniające mięśnie dna miednicy.