"Niedźwiedź polarny Knut, który waży dziś 210 kg, w piątek kończy dwa lata. Ale berlińskie zoo nie zorganizuje przyjęcia dla swego słynnego lokatora, który mieszka tu od urodzenia. Zamiast tego zapowiada, że wkrótce go wysiedli" - pisze gazeta. "Będzie musiał odejść raczej wcześniej niż później - powiedział główny opiekun niedźwiedzi Heiner Kloes. - Knut będzie musiał w końcu znaleźć nowy dom". Niedźwiedź ma opuścić zoo do początków 2010 r. Zoo uzasadnia konieczność oddania Kuta motywami finansowymi. Aby go zatrzymać, ogród musiałby zdobyć 9 mln euro na przestronniejszy wybieg dla misia oraz jego przyszłej partnerki, a tymczasem miasto nie ma na to pieniędzy. Według ostrożnych szacunków Knut przyniósł zoo zyski wysokości 10 mln euro. Sprzedano miliony pluszaków i koszulek z jego podobizną, powstał też film hollywoodzki na jego temat; Knut widniał nawet na okładce "Vanity Fair". Petycję z prośbą o pozostawienie Knuta w Berlinie podpisało ponad 21 tysięcy mieszkańców miasta. Jak pisze brytyjski dziennik "Daily Telegraph", różne europejskie ogrody zoologiczne chętnie przyjęłyby Knuta. Wśród jego nowych domów wymienia się szwedzki park dla niedźwiedzi Orsa, schronisko dla zwierząt w Norwegii i ogród zoologiczny w Hanowerze. "Independent" pisze, że najbardziej prawdopodobna opcja to zoo w Gelsenkirchen, gdzie mieszka trzyletnia niedźwiedzica polarna Lara. Knut z dnia na dzień zyskał światową sławę, gdy podano do publicznej wiadomości, że jego matka Tosca - niedźwiedzica po przejściach, pracująca niegdyś we wschodnioniemieckim cyrku - odrzuciła go po narodzeniu. Brat Knuta zdechł cztery dni później, a jego samego przeniesiono z wybiegu matki i oddano pod opiekę pracownikowi zoo Thomasowi Doerfleinowi, który karmił go 12 razy dziennie, masował olejkiem dla dzieci i śpiewał mu piosenki Elvisa Presleya. Doerflein zmarł na serce we wrześniu tego roku.