Po niedźwiedzia-inwalidę o imieniu Michał przyjechała do Braniewa (woj. warmińsko-mazurskie) grupa lekarzy weterynarii, zoologów i wolontariuszy z ratującej zwierzęta organizacji "Vier Pfoten" ("Cztery łapy"). Towarzyszyło im kilkunastu dziennikarzy z Niemiec. Michał, który po ataku dorosłego osobnika stracił w dzieciństwie prawą łapę, jest najmłodszym polskim niedźwiedziem urodzonym w niewoli. Całe życie spędził w niewielkim betonowym kojcu, w warunkach - ocenianych przez ekologów - jako niehumanitarne. W czwartek wieczorem, samochodem przystosowanym do przewozu dzikich zwierząt, zabrano go do nazywanego "niedźwiedzim rajem" azylu w Meklemburgii. Resztę życia spędzi na obszernym wybiegu, zapewniającym mu lepsze życie. W nowym miejscu przeznaczono dla niego półhektarowy obszar lasów i łąk. Nad bezpieczeństwem akcji czuwał jeden z najlepszych w Europie specjalistów od dzikich zwierząt, dr Frank Goeritz z Berlina, który podał niedźwiedziowi środki usypiające. Michał został dokładnie przebadany, zrobiono mu analizę krwi i zdjęcia rentgenowskie. Osiem osób przeniosło ważącego 250 kg, śpiącego misia na specjalnej płachcie do klatki transportowej. Potem został wybudzony i samochód wyruszył w kilkunastogodzinną podróż do Niemiec. Jak podkreślił uczestniczący w akcji polski zoolog dr Robert Maślak, w czasie transportu nad zdrowiem i bezpieczeństwem polskiego misia czuwają znakomici fachowcy. Przed przeprowadzką niedźwiedzia uzyskano wszystkie wymagane do tego dokumenty. Należącego do gminy Braniewo zwierzyńca nie było stać na poprawę warunków, w jakich przebywał Michał. Dlatego jego dotychczasowi opiekunowie cieszą się z jego przeprowadzki. "To dla nas wielka ulga, że mogliśmy zrobić wreszcie coś dobrego dla tego misia" - powiedział Zbigniew Dalak, który w imieniu gminy administruje ogrodem zoologiczno-botanicznym w Braniewie. W Braniewie pozostały jeszcze cztery niedźwiedzie: siostra Michała o imieniu Gienia, niedźwiedzica Wojtusia oraz pochodzące ukraińskiego cyrku Pietka i Ewka. Wielokrotnie próbowano je oddać któremuś z większych ogrodów zoologicznych, jednak żadne polskie zoo nie było nimi zainteresowane. Pomoc ze strony niemieckich ekologów ma związek z opublikowanym przed kilku laty raportem dwojga wrocławskich zoologów - Agnieszki Sergiel i Roberta Maślaka. Opisali oni fatalne warunki, w jakich część polskich ogrodów zoologicznych przetrzymywała niedźwiedzie. W dokumencie wskazano, że zwierzęta przebywające na betonowych posadzkach są narażone na zwyrodnienia kości i stawów. Dla poprawy tzw. dobrostanu misiów trzeba m.in. zapewnić im znaczne większe wybiegi o naturalnym podłożu i możliwość aktywnego trybu życia. Michał jest trzecim niedźwiedziem z Polski, który trafi do niemieckiego azylu. W czerwcu przewieziono tam dwie niedźwiedzice z minizoo w Lesznie. Ekolodzy z "Vier Pfoten" przymierzają się teraz do budowy podobnego azylu dla niedźwiedzi w Polsce