O tej decyzji władz miejskich pisze w czwartek włoska prasa zwracając uwagę na absurd tego rozporządzenia. Jego inicjatorzy argumentują zaś, że cennik serwowanych dań i nalepki ze znaczkami kart płatniczych to reklama, od której należy odprowadzić podatek. Koniec z zachęcającymi klientów hasłami przy wejściu do pizzerii: "pizza za 5 euro, zapraszamy" - ogłaszają gazety w relacjach z Bolonii. Dziennik "Corriere della Sera" stwierdza, że miasto ogarnęło "podatkowe delirium". Przeciwko rozporządzeniu zbuntowali się właściciele lokali oraz sklepów i domagają się od ratusza jego zniesienia. Zgodnie z przepisami wszelka reklama zewnętrzna, a więc także ta na wystawie, podlega opodatkowaniu. Jeszcze większą wściekłość wywołało to, że przepis działa wstecz i dotyczy lat 2005-2008. Grzywny za jego nieprzestrzeganie oraz wezwanie do zapłaty zaległego podatku "reklamowego" otrzymało już 2300 kupców i restauratorów, a wkrótce otrzyma jeszcze 2 tysiące następnych. Łączna wysokość zażądanych sum wynosi 1 milion euro. Prasa podaje konkretne przykłady: biuro podróży otrzymało dwa wezwania do zapłaty w wysokości ok. 600 i 1200 euro za wywieszenie w witrynie nazwy organizatora sprzedawanych wczasów i wycieczek. Właściciel restauracji musi zapłacić 52 euro za umieszczenie nalepek z symbolami kart kredytowych na drzwiach. Aż 3 tysiące euro kazano zapłacić właścicielowi baru za wywieszenie planszy z nazwą i logo producenta sprzedawanych lodów.