27-letni William Singalargh z miejscowości Whakatane, na północ od Wellington, podniósł z ziemi kolczaste zwierzę i rzucił nim z odległości pięciu metrów w 15-letniego chłopaka. Według ustaleń policji napastnik trafił nastolatka w kolano, powodując obrzęk i ślady po ukłuciach. Ofiara nie wymagała pomocy medycznej. Mniej szczęścia miał jeż, który nie przeżył zdarzenia. Prokuratura okazała się łaskawa dla Nowozelandczyka i odstąpiła od wcześniejszego zarzutu "napaści z bronią w ręku". Mężczyzna mógł trafić do więzienia nawet na pięć lat.