Według planu, podczas oświadczyn pierścionek miał wypaść z przekłutego balonika. Niestety podczas drogi na umówione spotkanie londyńczyk wypuścił balonik, który uniósł się w niebo. - Nie mogłem w to uwierzyć, jedynie patrzyłem jak coraz bardziej się oddala. Poczułem się straszne, pierścionek kosztował fortunę i miałem świadomość, że moja dziewczyna zabije mnie - żali się niedoszły pan młody. - Przez następne dwie godziny ścigałem balonik samochodem, próbując go odzyskać. Niestety bez powodzenia - dodaje. - Gdy jej o tym opowiedziałem wściekła się. Teraz nie chce nawet ze mną rozmawiać - do kiedy nie odzyskam pierścionka. Mam nadzieję, ze w końcu się odnajdzie. Będę wdzięczny gdy ktoś mi go zwróci - powiedział agencji pechowiec.