Kot poprzedniego dnia uznał, że otwarta pralka świetnie nada się na zaciszne miejsce do spania. Nie przeszkodziło mu wcale, że właścicielka wrzuciła potem do maszyny rzeczy do prania. Z rana jej syn uruchomił pralkę, nie mając pojęcia, że w środku może być kot, i ustawiając program na najwyższą temperaturę. Zaalarmowana rozpaczliwym kocim wrzaskiem matka chłopca zorientowała się, co się dzieje, i wezwała strażaków. Kiedy pojawili się w kilka minut po telefonie, wyłączyli i otworzyli pralkę, woda miała już temperaturę 30 stopni Celsjusza. Kotu na szczęście nic się nie stało, jednak - jak podał rzecznik straży pożarnej - na wszelki wypadek zawieziono go do kliniki weterynaryjnej. Pozostanie w niej do poniedziałku na obserwacji.