W chwili rozpoczęcia procesu bohaterka tej historii - Amalia Cuccioletti będzie miała 103 lata i, jak zapewnia, zamierza go doczekać w dobrym zdrowiu. Pozew przeciwko swym krewnym, dotyczący dużego spadku po jej ojcu skierowała do sądu w 1997 roku, gdy miała 90 lat. W kolejnych latach sprawa była wielokrotnie odkładana na później z powodu natłoku prac sądu w Maceracie i chronicznych kłopotów kadrowych. Ostatecznie zdecydowano, że ma trafić na wokandę w marcu 2010 roku. Adwokat pani Cuccioletti powiedział w przeddzień jej urodzin, że w żadnym razie nie zamierza ona rezygnować z sądowej batalii i że obecnie pokłada ona nadzieję w zapowiedziach ministra sprawiedliwości Angelino Alfano, który zapewnił, że zreformuje i usprawni włoskie sądownictwo, bijące rekordy powolności. - Moja klientka obiecała swym krewnym i przyjaciołom, że doczeka końca procesu, nawet jeśli potrwa następnych 10 lat - powiedział mecenas Giacinto Canzona, cytowany przez Ansę.