Coraz częściej pojawiają się doniesienia o śpiących SMS-owiczach, a naukowcy z Uniwersytetu w Toledo stworzyli studium przypadku pierwszej na świecie 44-latki, która po udaniu na spoczynek zapraszała ludzi e-mailem na drinka i kawior. Oczywiście, nie miała o tym pojęcia, a o całym zajściu dowiedziała się po telefonie jednego z gości, który zadzwonił, by potwierdzić przybycie (Sleep Medicine). Hiszpanka położyła się ok. 22, ale o północy wstała, poszła do sąsiedniego pokoju i włączyła komputer. Następnie podłączyła się do Internetu, zalogowała na pocztę i wysłała 3 listy. Na tym jednak kończy się systematyczność działania. Wszystkie maile były bowiem przypadkowymi zbitkami wielkich i małych liter. Zostały źle sformatowane, a czytelne fragmenty napisano dziwnym językiem, np. "Przyjdź jutro i uporządkuj tę piekielną dziurę. Kolacja i drinki o 16. Przynieś tylko wino i kawior" oraz "Co, do cholery...". W tym drugim przypadku przekleństwo stanowiło całość listu. Naukowcy napisali w artykule, że udokumentowany przez nich przypadek to całkowita nowość. Wg naszej wiedzy, ten rodzaj złożonego zachowania, które wymaga skoordynowanych ruchów, nie pojawił się wcześniej w literaturze dotyczącej somnambulizmu. Pacjentka przeżyła szok, gdy zobaczyła swoje e-maile, w ogóle bowiem nie pamiętała aktu ich pisania, a w dzieciństwie nie cierpiała na lęki nocne ani nie lunatykowała. Specjaliści z Toledo przypuszczają, że nocne wędrowanie to skutek przepisanych leków nasennych, jednak mechanizm nie został jeszcze dobrze poznany. Nowa wersja lunatyzmu ma już swoją nazwę: zzz-mailowanie (ang. zzz-mailing). Autor: Anna Błońska