77-letni Ron Galella, który nadal jest aktywny zawodowo, powiedział ostatnio, że nie podoba mu się jednak, że obecnie w fotografowaniu gwiazd chodzi bardziej o skandale z ich udziałem, niż o ich splendor. "Dzisiejszym paparazzim najbardziej zależy na pokazaniu cellulitu; myślę, że to nie jest dobre" - powiedział Galella. W wydanej ostatnio książce pt. "No pictures" Galella ukazał takie znane osoby ze świata showbiznesu, jak Mick Jagger, Sean Penn i Elizabeth Taylor, zasłaniające się przed obiektywem jego aparatu. Fotograf podkreślił, że gwiazdy, które unikają paparazzich, są w rzeczywistości hipokrytami skrycie pragnącymi zainteresowania mediów. "No Pictures" to już szósta książka Galelli. Fotograf napisał w niej, że jego technika fotografowania nie cieszyła się wśród gwiazd specjalnymi względami. Na jednym z zamieszczonych w książce zdjęć widać jak aktor Sean Penn pluje na Galellę, a Mick Jagger pokazuje mu środkowy palec. Jednak według legendarnego paparazzo to wszystko było tylko na pokaz, szczególnie zachowanie Jacky Kennedy Onassis. "Według mnie ona uwielbiała, gdy ją ścigano. Nie była już wtedy pierwszą damą, ale nadal cieszyła się sławą" - powiedział Galella. W latach 60. i 70. Galella wykonał tysiące zdjęć Kennedy-Onassis oraz jej dzieci Caroline i Johna. W 1972 roku wdowa po prezydencie USA pozwała fotografa do sądu, który wydał zakaz zbliżania się do rodziny Kennedych. Galella przyznał jednak, że sprawa ta przyniosła mu jeszcze większą popularność i duże pieniądze. Po incydencie z 1973 roku, gdy rozwścieczony aktor Marlon Brando wybił Galelli zęby, fotograf robiąc mu potem zdjęcia nosił na głowie kask. Aby zdobyć unikalne zdjęcia Jacky Kennedy-Onassis podczas jej wakacji w Grecji, paparazzo przebrał się za rybaka. - Jest tylko jedna zasada - nie wchodzić do domu gwiazdy - podsumował Gaella.