- Ja z niego nie korzystałem. W Domu Poselskim chodziłem tylko na basen i siłownię - zarzeka się były wicepremier Andrzej Lepper. Solarium trafi na licytację wraz z kilkudziesięcioma innymi przedmiotami, które Kancelarii Sejmu nie są już potrzebne. Wśród nich jest kominek, stół rehabilitacyjny i wentylator. - Szczegóły aukcji, w tym ceny wywoławcze, będą znane w przyszłym tygodniu - informuje biuro prasowe Kancelarii Sejmu. Już teraz wiadomo jednak, że łóżko opalające kupiono w 2004 roku i było użytkowane w okolicy basenu usytuowanego w hotelu sejmowym, zwanym oficjalnie Nowym Domem Poselskim. Według biura prasowego Kancelarii Sejmu, solarium trafia na aukcję, bo korzystało z niego zbyt mało chętnych. Była posłanka Samoobrony Sandra Lewandowska, która uchodziła za najbardziej urodziwą parlamentarzystkę minionej kadencji, powątpiewa. - Przecież wielu posłów, zwłaszcza mężczyzn z PiS, chwaliło mi się, że korzysta z tego urządzenia - opowiada. - Ja sama kilka lat temu chodziłam na solarium, ale nigdy w Sejmie. Obecnie opalam się na tylko w czasie urlopów, a na co dzień preferuję francuską bladość - dodaje. Lewandowska zaprzecza też rozpowszechnianym plotkom, że sejmowe solarium kupiono specjalnie dla byłego wicemarszałka Sejmu, a później wicepremiera Andrzeja Leppera. - On ma gospodarstwo rolne, gdzie wystawia twarz do słońca. Ot, cały sekret - uważa była posłanka. Tę wersję podtrzymuje były wicepremier. - Kiedyś zdarzało mi się chodzić na solarium, ale rzadko i zawsze poza Sejmem. W Domu Poselskim korzystałem tylko z basenu i siłowni. U siebie w pokoju miałem z kolei bokserski worek treningowy - wspomina szef Samoobrony. Kto korzystał więc z sejmowego solarium? Nie chciał się do tego przyznać żaden z parlamentarzystów, do których zwrócił się serwis internetowy tvp.info. - Ja w ogóle nie wiedziałam, że takie solarium istnieje - mówi posłanka Platformy Obywatelskiej Joanna Mucha. Aukcja, podczas której zostanie zlicytowane solarium, to ni pierwsza tego typu akcja Kancelarii Sejmu. Pod koniec stycznia zorganizowano wyprzedaż sprzętu informatycznego. Cena wywoławcza najtańszych komputerów wynosiła 1 zł, a monitorów - 5 zł. Podczas tej samej aukcji sprzedano też kilka peugeotów 406. Nie znaleźli się za to chętni na zakup sejmowych lancii. Wiktor Ferfecki