Kremacja od wieków budziła wiele kontrowersji wśród chrześcijan. Sam Kościół od samego początku surowo jej zabraniał, uważając ją za pogański zwyczaj stojący na przeszkodzie zmartwychwstania. Zgodnie z przyjętym nauczaniem, chrześcijanie powinni iść za przykładem Jezusa, a ich ciała powinny zostać złożone w grobie i oczekiwać zbawienia. Z kolei przez kremację ciała miały zostać oddzielone od duszy, co miało na zawsze przekreślić możliwość zbawienia. Takie stanowisko Kościół utrzymywał przez wiele wieków. Czasami przechodziło ono nawet w skrajności, czego przykładem była inkwizycja, która walczyła z wszelkimi odstępstwami od nauczania Kościoła, a jej członkowie palili heretyków na stosie. Takie metody miały skutkować wiecznym skarceniem niewiernych. Chociaż inkwizycja została potępiona, to w temacie palenia zwłok władze kościelne pozostawały nieugięte. Jeszcze niedawno, bo w 1917 roku Stolica Apostolska wydała Kodeks Prawa Kanonicznego, w którym kremacja została zabroniona. Zobacz także: Akwamacja: Czym jest nielegalna w Polsce "wodna kremacja"? Kremacja dziś Opinia Kościoła katolickiego w sprawie kremacji zmieniła się dopiero w trakcie drugiego Soboru Watykańskiego. To właśnie wtedy ewoluował sposób postrzegania tej praktyki. Przestała ona być już bronią masonerii wymierzoną przeciwko Kościołowi, a zauważono w niej wyzwanie współczesności, które dodatkowo może rozwiązać pewne problemy Kościoła. Dlatego też w 1963 roku wydano nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, w którym udzielono zgody na kremację zwłok, a w 2016 roku Kongregacja Nauki Wiary podtrzymała to stanowisko. Skąd ta zmiana? Jednym z czynników, który bardzo wpłynął na stanowisko Kościoła w tej sprawie, był problem przepełnionych cmentarzy. Nieustannie zwiększająca się liczba populacji doprowadziła do tego, że Kościół wciąż borykał się z brakiem miejsca na tradycyjne pochówki. Kiedy Watykan wyraził zgodę na palenie zwłok, na cmentarzach zaczęły pojawiać się kolumbaria, czyli rzędy murowanych ścian, w których umieszcza się urnę z prochami. Takie rozwiązanie pozwoliło znacznie zwiększyć wolumen cmentarzy. Na decyzję Kościoła katolickiego miały wpłynąć również aspekty bardziej przyziemne. Jednym z nich była ekologia i fakt, że rozkładające się w grobach zwłoki mogą zanieczyszczać wody gruntowe. Dodatkowo sama kremacja odbywa się w sposób bezdymny i bezzapachowy. Ważną rolę w podjęciu decyzji miały grać również aspekty ekonomiczne. Taki sposób pochówku jest bowiem znacznie tańszy od tradycyjnego grzebania ciał. Dlatego też Kościół biorąc pod uwagę wszystkie te elementy, zdecydował o zaakceptowaniu kremacji. Nie wolno jednak zapominać, że udzielona zgoda nie jest bezwarunkowa. Kościół jasno określa reguły, które należy spełnić, aby ten sposób pochówku był zgodny z przyjętym nauczaniem. Kremacja zgodna z nauczaniem Kościoła Jakie więc warunki należy spełnić, aby nie sprzeciwić się nauczaniu Kościoła? Przede wszystkim wybór kremacji nie może być podyktowany przez chęć sprzeciwienia się chrześcijańskiej nauce. Dodatkowo zgodnie z zaleceniami wydanymi w 2016 roku przez Kongregację Nauki Wiary, prochy mogą spoczywać wyłącznie w miejscu świętym. Zazwyczaj będzie to cmentarz, ale w wyjątkowych przypadkach mogą one spocząć w kościele lub w miejscu, które władze Kościoła same wskażą na ten cel. Niedozwolone jest więc trzymanie urny w domu, czy rozrzucanie prochów na łonie natury, co jest częstą praktyką w innych regionach świata. Zabronione jest również wykorzystywanie prochów zmarłego to tworzenia biżuterii, czy jakichkolwiek innych przedmiotów. Nie da się ukryć, że Kościół katolicki ze względu na wielowiekową tradycję i przeświadczenie o większym szacunek do ciała, wciąż preferuje tradycyjną formę pochówku zmarłych. Z biegiem lat jego stanowisko staje się jednak coraz bardziej elastyczne, a w niektórych parafiach wręcz sugeruje się spalanie zwłok. Ze względu na wiele przyziemnych korzyści, jakie niesie za sobą kremacja, niektórzy są zdania, że na przestrzeni najbliższych lat może ona całkowicie wyprzeć tradycyjne grzebanie zmarłych. Czytaj także: Ekologiczny pogrzeb. W Polsce to nadal pieśń przyszłości