Pytani przez dziennikarzy, czy rzeczywiście chcieli zasugerować, że wypinają się na Gatesa, fotoreporterzy proponują inną, nieco poważniejszą interpretację prowokacyjnego albumu. Twierdzą, że ludzie, którym odebrano pracę - ich pasję - czują się po prostu trochę bezbronni. Problem jest zresztą dużo poważniejszy, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. Bill Gates nie kryje bowiem, że bardziej zależy mu na archiwach agencji Sygma Corbis niż na szukaniu nowych zdjęć. Dlatego też większa część sławnej agencji jest mu już po prostu do niczego niepotrzebna. "Ci, którzy robią dużą forsę przed ekranami komputerów, powinni zrozumieć, że zdjęcia to przede wszystkim ludzie" - czytamy w albumie.