Do zdarzenia doszło w sobotę 26 września u wybrzeży miasta Puerto Colombia na północy Kolumbii. Na kobietę dryfującą kilkaset metrów od brzegu natknęli się dwaj rybacy, który wypłynęli na połów. - W morzu zawsze jest dużo drewna. Myśleliśmy, że to pływająca kłoda, dlatego wykonaliśmy manewr, żeby nie zaplątały się w nią nasze sieci. Szybko jednak zauważyliśmy, że to się rusza. Później dostrzegliśmy, że to kobieta - powiedział mediom jeden z rybaków. Próbowali rozmawiać z kobietą Mężczyźni natychmiast ruszyli z pomocą i wciągnęli kobietę do swojej łódki. Próbowali z nią porozmawiać, jednak komunikacja z kobietą była utrudniona. Jeden z rybaków, który jest również instruktorem pływania, powiedział, że nie wie, jakim cudem kobieta utrzymywała się na wodzie. - Szczerze mówiąc, to wszystko jest nierealne i zaskakujące. Nikomu, kto nie jest pływakiem, nie jest łatwo utrzymać się przez tyle czasu na wodzie - powiedział. - Ta pani wygląda, jakby mogła spędzić w ten sposób całą noc. Poza tym miała buty, dżinsy i inne elementy garderoby - dodał. Po dotarciu na brzeg kobieta trafiła do szpitala. Nie mówiła, była wyziębiona i w szoku. Według lekarzy jej stan wskazywał, że musiała dryfować przez kilka godzin. Początkowo służby podejrzewały, że kobieta może być ofiarą siatki przemytników lub wypadła z jakiegoś statku. Poszukiwana od dwóch lat Miejscowa policja ustaliła jednak, że wyłowiona z wody kobieta to Angelica Gaitan. Okazało się, że 43-latka była poszukiwana przez rodzinę od dwóch lat. Kobieta wyjawiła, że przez lata była ofiarą przemocy domowej ze strony swojego męża. Nie mogąc dłużej znieść tej sytuacji, postanowiła w końcu uciec z domu. Według niej przez kilka miesięcy mieszkała na ulicy, aż w końcu znalazła schronienie w ośrodku dla kobiet w mieście Barranquilla. Gdy w końcu jednak musiała opuścić schronienie, zrozpaczona postanowiła rzucić się do morza. - Postanowiłam wskoczyć do morza i pozwolić, by mnie zabrało. Miałam tylko nadzieję, że ten koszmar wkrótce się skończy - powiedziała. 43-latka twierdzi, że nie pamięta nic z dalszego przebiegu wydarzeń, aż do czasu wyłowienia jej z wody. Nieco inną wersję wydarzeń przedstawiła jej rodzina, która twierdzi, że kobieta dwa lata temu wyszła z domu bez słowa i od tej pory kontakt z nią się urwał. Bliscy 43-latki zaprzeczają jakoby w jej domu dochodziło do przemocy, twierdzą, że kobieta cierpi na problemy psychiczne. 43-latka podziękowała rybakom za ocalenie życia. Według niej cała ta historia to znak od Boga. - Jestem im bardzo wdzięczna. Bóg dał mi kolejną szansę, aby ruszyć naprzód - stwierdziła. - Czuję się, jakbym narodziła się na nowo. Gdybym mogła jeszcze raz podjąć decyzję o wskoczeniu do wody, dzisiaj bym tego nie zrobiła - dodała. dk/sgo/polsatnews.pl/thesun.co.uk