Wyniki badań naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego opublikował amerykański magazyn "NewScientist". Eksperci są zdania, że aby otrzymać pełen obraz tego, jaki wpływ na klimat ma transport kolejowy, trzeba policzyć, ile szkodliwych substancji przedostaje się do atmosfery podczas produkcji pociągów oraz w trakcie budowy i eksploatacji infrastruktury kolejowej. Do tej pory, w tego typu badaniach, brano pod uwagę jedynie zanieczyszczenia emitowane przez same pociągi. Okazuje się, że wiele szkodliwych dla środowiska substancji powstaje przy eksploatacji taboru (np. czyszczeniu i remontach), podczas budowy torów i bocznic oraz na przydworcowych parkingach samochodowych. Naukowcy policzyli także, ile zanieczyszczeń powstaje przy produkcji energii elektrycznej potrzebnej do oświetlenia peronów, bocznic kolejowych i dworców. Dotychczas brano bowiem pod uwagę jedynie ilość energii potrzebnej do zasilenia trakcji. W porównaniu do ponad dziesięciu środków transportu, jakie wzięli "pod lupę" naukowcy, kolej wypadła zdecydowanie najgorzej. Po rozszerzeniu zakresu badań okazało się, że wielkość emisji gazów cieplarnianych przez transport samochodowy jest większa o jedną trzecią. W przypadku transportu lotniczego wzrost wyniósł 10-20 proc. Naukowcy policzyli też, ile zanieczyszczeń "wyprodukuje" pasażer, który uda się w tę samą podróż pociągiem i średniej wielkości samolotem odrzutowym. Okazało się, że wybierając samolot mniej zatrujemy klimat. Wyniki najnowszych badań nie były także łaskawe dla elektrycznego transportu miejskiego. Okazuje się, że jeżeli tramwaje są zasilane energią elektryczną wyprodukowaną z paliw kopalnych, czyli np. z węgla, mogą być tak samo nieprzyjazne dla środowiska jak duży samolot pasażerski.