Włoskie media poinformowały, że 89-letni prezydent, który przygotowuje się do zapowiedzianej już wkrótce dymisji z powodu podeszłego wieku, wśród wielu obowiązków związanych także z przeprowadzką znalazł czas, by zająć się sprawą 50 kotów z okolic miasta Oristano na Sardynii.Żyją one od lat na plaży Su Pallosu w zachodniej części wyspy i są pod opieką miejscowych obrońców praw zwierząt oraz uniwersyteckich weterynarzy, którzy je karmią, szczepią i obserwują ich nietypowe morskie zwyczaje. Również od lat władze gminy San Vero Milis podejmują kolejne starania usiłując doprowadzić do przeniesienia zwierząt w inne miejsce, bo ich obecność, jak argumentują, odstrasza turystów i jest sprzeczna z podstawowymi funkcjami plaży. Kiedy władze odrzuciły formalny wniosek o uznanie kociej kolonii, w jej obronie stanęło stowarzyszenie Przyjaciele Su Pallosu. Zwróciło się ono do Rady Państwa w Rzymie, pełniącej między innymi funkcje sądowe i administracyjne, o wydanie orzeczenia w sprawie decyzji władz gminnych. Była ona błędna i oparta na pozbawionych logiki przesłankach - orzekła Rada. Na podstawie tego orzeczenia oraz opinii Ministerstwa Zdrowia prezydent Giorgio Napolitano podpisał dekret o przyjęciu odwołania od decyzji zarządu miejscowości, a więc formalnie uznający znaną we Włoszech kolonię kotów-plażowiczów. - To nadzwyczajne zwycięstwo wszystkich kotów i ich kolonii w całym kraju - oświadczył prezes stowarzyszenia ich przyjaciół z San Vero Milis Andrea Atzori. Media zauważają, że lokalne władze mimo prezydenckiego dekretu kontynuują starania o przeniesienie kolonii w inne miejsce.