Pomysł ten stanowi odpowiedź rządu na serię incydentów, gdy samotnie podróżujące Malezyjki były wykorzystywane przez międzynarodowe kartele do szmuglowania narkotyków. Jak wyjaśnił szef MSZ Malezji Rais Yatim, plan ten pozbawiony jest motywacji religijnych i wymierzony jest wyłącznie w walkę z przestępczością. Okazuję się bowiem, że 90 proc. spośród 119 przypadków aresztowania Malezyjki za granicą miało związek z narkotykami. "Wiele z podróżujących samotnie kobiet opuszcza kraj pod pretekstem podjęcia pracy lub uczęszczania na kursy bądź seminaria - powiedział Yatim. Z taką deklaracją (od rodziny lub pracodawcy) będziemy mieli pewność, kiedy i po co kobieta wyjeżdża" - dodał. Malezyjskie organizacje kobiece nie przyjęły tych wyjaśnień i uznały rządowy plan za niedorzeczny, represyjny i naruszający prawa człowieka. Podobne wymogi stawia się kobietom w niektórych krajach arabskich, np. w Arabii Saudyjskiej, jednak jest to podyktowane islamskim prawem - podkreśla agencja Associated Press.