O wzruszającym geście kobiety zaskoczone władze gminy dowiedziały się dopiero po jej śmierci. Staruszka wyjaśniła w testamencie, że w Saint-Cognard poznali się jej rodzice, a ona sama od dzieciństwa przyjeżdżała tam regularnie na wakacje, bo w okolicy mieszkało wielu jej kuzynów. Podkreśliła, że zawsze uważała, iż miejscowość Saint-Cognard jest bardzo urokliwa, ale serce się jej kroiło, kiedy widziała miejscową szkołę, przychodnię lekarską i inne budynki publiczne, które "rozsypywały się", bo z powodu kryzysu brakowało pieniędzy na ich remonty. Zaznaczyła, że nie ma dzieci, którym mogłaby przekazać swój majątek - chce więc, by mieszkańcom Saint-Cognard żyło się dzięki niej nieco lepiej. Dzięki jej hojności tegoroczny budżet gminy został zwielokrotniony. Mer zapowiedział już rozpoczęcie niezbędnych prac renowacyjnych. Samorząd Saint-Cognard postanowił również wznieść niewielki pomnik, by podziękować altruistce. Jej nazwiskiem nazwana zostanie też jedna z ulic. Marek Gładysz