53-letnia mieszkanka Herne poszła jak zwykle do zakładu fryzjerskiego, gdzie strzygła się już od 6 lat. Jednak właściciel zakładu odmówił wykonania usługi i wyjaśnił, że obawia się dewastacji fryzjerskiego fotela przez otyłą klientkę. Niech pani już więcej nie przychodzi - Klienci pani kalibru psują mi fotele - powiedział fryzjer w obecności innych klientek i pracowników salonu. Zaznaczył, że teraz jeszcze ją obsłuży, ale w przyszłości klientka ma już więcej nie przychodzić. Jak potem tłumaczył się w rozmowie z dziennikarzami, o otyłych osobach nie mówił "grubi" tylko "osoby XXL" i klientki z salonu nie wyrzucił, tylko prosił, żeby już więcej nie przychodziła. Opowiadał, że miał już doświadczenie z otyłym klientem, pod którym załamało się krzesło. Klient pytał nawet, czy fryzjer jest ubezpieczony od odpowiedzialności za wypadek. Inny klient z takim impetem odchylił się na krześle do tyłu, że złamało się oparcie. Po tym, jak odprawiona z kwitkiem klientka zwróciła się do prasy, cała sprawa nabrała dużego rozgłosu. Może solidniejsze krzesła? Koledzy fryzjera po fachu radzą mu, żeby kupił do salonu solidniejsze krzesła i fotele. Ale fryzjer się broni: "To są bardzo solidne fotele, na których już siedziały tysiące ludzi". Opowiada też, że jedna z jego pracownic nadwyrężyła sobie kręgosłup po tym, jak musiała na ruchomym fotelu przysunąć do umywalki otyłego klienta. Fryzjerzy w Herne są jednak oburzeni zachowaniem kolegi i zaznaczają, że oni obsługują wszystkich bez wyjątku. Lokalne zrzeszenie fryzjerów dyplomatycznie wyjaśniło, że każdy z właścicieli salonów sam decyduje o tym, kogo obsłuży, a kogo nie. Rzecznik Zrzeszenia Fryzjersko-Kosmetycznego Nadrenii Północnej-Westfalii stwierdził, że był to pierwszy tego rodzaju, znany mu przypadek. Czasami zdarza się jednak, że między usługodawcą a klientem "nie zgadza się chemia", zaznaczył. Problem będzie nabrzmiewał Na forach internetowych zdania są podzielone: jedni internauci radzą odprawionej z kwitkiem klientce, żeby schudła. Inni oburzają się, twierdząc, że jest to przypadek jawnej dyskryminacji. Problem specjalnych wymogów dotyczących obsługi "puszystych" klientów nie jest tylko problemem salonów fryzjerskich. Często już pisano w prasie o różnych pomysłach np. linii lotniczych, jak wygodnie posadzić klientów z rozmiarem "kingsize". Jedno z towarzystw lotniczych rozważało wprowadzenie dodatkowych opłat "fat tax" dla ponadwymiarowych podróżnych. Małgorzata Matzke red.odp.: Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle