Przystanek autobusowy w ośrodku opieki w Benrath koło Dusseldorfu jest dokładną kopią okolicznych przystanków, z tą różnicą, iż oczywiście nie zatrzymuje się na nim żaden autobus. Pomysł powstał na bazie doświadczeń z pensjonariuszami ośrodka, którzy na własną rękę próbowali dotrzeć do domu, tudzież rodzin (niekiedy już nieistniejących) za pomocą komunikacji miejskiej. W powyższych przypadkach ośrodek w Benrath musiał prosić policję o odszukanie zaginionych pensjonariuszy - biorąc pod uwagę ilość podobnych przypadków, podobne czynności były dość uciążliwe dla miejscowej policji, dlatego też postanowiono znaleźć jakiś środek zaradczy. - Przypadki ucieczek były szczególnie niebezpieczne zimą, gdy nie zawsze odpowiednio ubrani pacjenci przebywali nawet kilka dni na mrozie - mówi dyrektor ośrodka Richard Neureither. Nie mając uprawnień do zatrzymania siłą pensjonariuszy ośrodka dyrektor postanowił porozumieć się z lokalną firmą komunikacyjną, która z chęcią udostępniła przystanek. - Może to śmieszne, lecz działa - podsumowuje ideę fałszywego przystanku dyrektor Neuretiher. - Średnia wieku naszych podopiecznych to 84 lata. Ich pamięć krótkotrwała praktycznie nie funkcjonuje, za to długotrwała ma się bardzo dobrze. Pamiętają, iż autobus zatrzymujący się na przystanku może ich odwieźć do domu - dodaje. - "Odbieramy" ich z przystanku i tłumaczymy, że autobus przyjedzie później a czas oczekiwania mogą umilić sobie kawą w ośrodku. Parę minut później nawet nie pamiętają , że chcieli wracać do domu - podsumowuje Richard Neureither. Na bazie doświadczeń w Benrath podobne przystanki są instalowane w innych ośrodkach na terenie całych Niemiec.