Hillary Clinton wywołała sporo kontrowersji na Manhattanie, wynajmując najdroższe biura w historii amerykańskiego Senatu. Podatnicy będą musieli za nie płacić rocznie około siedmiuset tysięcy dolarów. Taka ekstrawagancja zaskoczyła nawet największych zwolenników pani Clinton. Nie dziwi więc to, że opinia publiczna zaczyna się buntować. Sondaże wskazują, że ponad czterdzieści procent Amerykanów ma niezbyt pozytywną opinię o pani senator. Jeśli zaś chodzi prezydenta Rosji, to St. Petersburg będzie musiał zapłacić około dwustu milionów dolarów za odnowienie osiemnastowiecznego pałacu carskiego specjalnie dla Władimira Putina. Kreml naciska, by koszty renowacji pokryli rosyjscy biznesmeni. Sugeruje, że ułatwi im to życie, zwłaszcza kontakty z urzędem podatkowym i celnikami. Być może uda im się również wynegocjować lukratywne kontrakty. Od czasów carów, żaden z rosyjskich przywódców nie miał oficjalnej rezydencji w St. Petersburgu, jednak Putin, który pochodzi właśnie z tego miasta, chciałby, by pałac był w pełni odrestaurowany w ciągu najbliższych dwóch lat.