Jak pisze "The Times" ekspert uważa, że w obawie o swoje życie Kim Dzong Il zlecił wyszkolenie czterech dublerów, którzy mogliby go zastępować podczas oficjalnych wystąpień. Jeden z nich miał nawet przejść w tym celu operację plastyczną. - Naukowcy nie chcą wierzyć w moje dowody, ale ludzie ze służb specjalnych dopuszczają ich prawdziwość - powiedział Shigemura, który w swojej pracy powołuje się na anonimowe źródła związane z rządem Korei Północnej oraz materiały służb specjalnych Japonii i Korei Południowej. Jednym z podstawowych dowodów potwierdzających śmierć Kim Dzong Ila ma być analiza głosu wodza podczas spotkania w 2004 roku z ówczesnym premierem Japonii, Junichiro Koizumim. Według eksperta nie pokrywa się ona z wcześniejszymi próbkami głosu Kima. Shigemura przypomina również, że jesienią 2003 roku przywódca Korei Północnej przez 42 dni nie pokazywał się publicznie. Wielu komentatorów twierdziło wówczas, że nieobecność Kima spowodowana jest żałobą po śmierci żony, wewnętrznymi walkami o władzę w dynastii lub obawą o zamach ze strony Amerykanów. Profesor argumentuje również, że od 2003 roku władze Korei Północnej nie podjęły żadnej ważnej decyzji. Tezę Shigemury zdają się potwierdzać sprawozdania południowokoreańskich naukowców, którzy brali udział w spotkaniach z Kimem przed i po jego rzekomej śmierci. Według nich nastąpiła istotna zmiana w wyglądzie i zachowaniu wodza. Północnokoreańskie źródła tłumaczyły wówczas, że Kim Dzong Il zrzucił trochę na wadze, przestał palić i zrezygnował z koniaku - pisze "The Times".