"Der Spiegel" pisze, że chodzi o mumię, którą odkryto w 2003 r. Ma zaledwie 13 cm długości, wyjątkowo długą i nieproporcjonalna głowę, a do tego wystające na zewnątrz duże oczodoły. Wyglądem faktycznie przypomina istoty pozaziemskie pokazywane w niektórych filmach science-fiction. Najbardziej zdumiewająca jest długość mumii, gdyż nie pasuje ona do tego co znane jest u ludzi. Chandra Bahadur Dangi, najmniejsza znana osoba na Ziemi, ma 57 cm wzrostu. Nie pasuje również do ludzkich płodów, które zwykle mają 50 cm wzrostu. Najmniejszy płód jaki dotąd udało się uratować miał nieco ponad 20 cm. Nic dziwnego, że Ata, jak nazwano mumię, doczekała się licznych spekulacji. Stała się też atrakcyjnym towarem. Zaginęła zaraz po tym jak ją odkryto, potem wielokrotnie była sprzedawana na czarnym rynku. Trafiła wreszcie do Barcelony, gdzie natrafił na nią dr Steven Greer, amerykański lekarz i ufolog, założyciel Center for the Study of Extraterrestrial Intelligence (CSETI) - ośrodka zajmującego się poszukiwaniem istot pozaziemskich. Greer oczywiście uważa, że Ata to zmumifikowane zwłoki istoty pozaziemskiej, a zarazem dowód na to, że UFO było na naszej planecie. W mumii, oprócz niespotykanej dotąd karłowatości odkryto znaczne deformacje głowy oraz naliczono jedynie dziesięć żeber, choć ludzie mają ich zwykle dwanaście, a czasami jedenaście, ale nie mniej. Cytowany przez "Der Spiegel" niemiecki specjalista Juergen Spranger uważa jednak, że jest to mumia płodu, poronionego w 24. tygodniu ciąży. Jego zdaniem, doszło w nim do rozwoju tzw. zespół Wiedemanna-Rautenstraucha, rzadkiej wady wrodzonej powodowanej zahamowaniem wzrostu wewnątrz macicy. Wykryto ją dotąd jedynie u około 25 dzieci. Dziecko, które przychodzi na świat z taką wadą ma niską masą urodzeniową, niezrośnięte szwy czaszkowe i charakterystyczną deformację twarzy: wykazuje starczy wygląd, z ostrymi rysami twarzy, rzadkimi włosami głowy, ma również wydłużony nos.