Projekty powstają na Brooklynie, a dywany tkane są w Chinach, gdzie szefowa sama uczyła miejscowych tkaczy, jak mają pracować. Jak tłumaczy artystka, liczy się przede wszystkim jakość: - Na rynku jest mnóstwo bardzo dobrych projektantów i bardzo dobrych dywanów. Mnie odróżnia od ich jedynie to, że z wykształcenia jestem tkaczką. Skończyłam liceum plastyczne w Nowym Wiśniczu, gdzie tkaliśmy mnóstwo rzeczy. Dla mnie liczy się nie tylko projekt dywanu, ale również to, jak został wykonany - mówi Joanna Michałowicz. Jednak, jak zaznacza, nie jest łatwo pogodzić własne preferencje z wymogami rynku. Bardzo lubię nowoczesne projekty, materiały i kolory. Jednak, by zarobić na życie, muszę wykonywać to, co podoba się klientom, czyli rzeczy tradycyjne - tłumaczy artystka.