Kenijskie stacje telewizyjne pokazywały we wtorek z Mombasy (nad Oceanem Indyjskim) zdjęcia ludzi zwracających na miejsce kradzieży to, co stamtąd wynieśli: a więc łóżka, kanapy i inne rzeczy. Fakt potwierdzał dowódca miejscowej policji. Mówił, że pogłoski o czarach ułatwiły mu pracę. - Są, czy nie, duchy naprawdę ułatwiły nam pracę. Chciałbym, żeby były w całym kraju - podkreślał. Szabrownicy przypisywali klątwie "tajemniczą" chorobę. Sprawiła ponoć złodziejom kłopot w toalecie. "Mówię prawdę. Nie kłamię. Są ludzie, którzy nie mogli się załatwić" - cytowała jedną z kobiet kenijska telewizja NTV. Fala kradzieży wybuchła w Kenii tuż po kontestowanych wyborach prezydenckich, w których wygrał - według oficjalnych rezultatów - Mwai Kibaki. Ale szybko też rozeszła się wieść, że handlujący drewnem kupiec z Mombasy poprosił członka starszyzny o obłożenie klątwą złodziei, którzy skradli mu towar. "Dał nam 10 dni na zwrot drewna. Zrobię to w nocy, bo w dzień wszyscy by się ze mnie śmiali" - mówił w telewizji anonimowy szabrownik. "Przez duchy boję się o moje życie. Właśnie dlatego zdecydowałem się zwrócić te rzeczy" - zaznaczył inny złodziej. Przeczytaj więcej ciekawostek