W praktyce po szynach poruszać się będzie tylko część domu, a mianowicie jadalnia, ale sprytny Bretończyk zapewnia, że całkowicie mu to wystarczy. Podkreśla bowiem, że najbardziej zależy mu na codziennym spożywaniu kolacji przy akompaniamencie morskich fal. Za każdym razem jadalnia będzie jak gdyby odczepiać się od reszty domu i sunąć kilkadziesiąt metrów po szynach, aż nad sam brzeg morza. Władze lokalne, a nawet przedstawiciele Ministerstwa Budownictwa przyznają, że są bezsilni. Nietypowy dom nie jest bowiem budowany tam, gdzie nie można, a obowiązujące prawo nie przewiduje obowiązku uzyskania specjalnego pozwolenia na zaparkowanie ruchomej części budowli w innym miejscu.