Okazuje się, że myszy, które przed szczepieniem przeniesiono do obcych, ciasnych, nieznanych im klatek, rozwinęły silniejszą odporność niż te, które szczepiono w ich dotychczasowym, "przyjaznym" otoczeniu. Można z tego wnioskować, że lekki stres związany z przenosinami sprzyja pracy układu immunologicznego. Co ważne, chodzi o "lekki stres", silne stany zdenerwowania - o czym wiemy od dawna - osłabiają odporność i myszy, i ludzi. Jeśli dalsze badania potwierdzą efekt wzmocnienia odporności także u człowieka, być może nie trzeba będzie szukać nowych metod szczepienia, tych wszystkich plastrów, czy sprayów do nosa. Odpowiednią dawkę stresu zapewnia nam przecież? już sam widok strzykawki.