Przebadali oni 129 pań nazywających się feministkami i 132 niefeministki. Wszystkim pokazano 10 zdjęć kobiet o różnym wskaźniku masy ciała (BMI), od wychudzonych po otyłe, i poproszono o ocenę atrakcyjności. Okazało się, że obie grupy nie różniły się pod względem wyboru najatrakcyjniejszej sylwetki: miała ona lekką niedowagę. Jednak feministki pozytywniej postrzegały szerszy zakres wagi ciała, przyznając wyższe noty niemal wszystkim zdjęciom (wyjątek stanowiły dwie fotografie). Było to szczególnie widoczne w przypadku wyższych BMI, co sugeruje, że feministki są bardziej skłonne niż niefeministki odrzucać niesprawiedliwe nastawienie współczesnej kultury do nadwagi i otyłości. Przekonania feministyczne mogą zapewniać ograniczoną ochronę przed negatywnym wpływem socjokulturowego ideału chudości. Chociaż feministki nie wydają się zabezpieczone przed uznawaniem szczupłości za atrakcyjną, ich system wartości pozwala im interpretować fizyczne piękno jako coś obejmującego szerszy zakres rozmiarów ciała - wyjaśnia dr Viren Swami, szef zespołu badaczy. Artykuł na ten temat można przeczytać w najnowszym numerze pisma Body Image. Anna Błońska