42-letni mężczyzna tłumaczy, że stał wieczorem na werandzie, jak to ma w zwyczaju, i strzelał sobie do podchodzących pod jego farmę kojotów (canis latrans). Wtedy właśnie zastrzelił należącą do sąsiadów - państwa Mosher - krowę (bos taurus). Ciężarną. Jak twierdzi, był święcie przekonany, że strzela do kojota. Nie wspomina, czy był też tego na sto procent pewien, kiedy odnalazł zabitą krowę i wlókł ją na swoje rancho. Wtedy właśnie został złapany. Przeciętna krowa waży ponad pół tony. Kojot - około piętnastu kilogramów. Właściciel krowy uważa, że dobrze byłoby poddać sąsiada terapii polegającej na zamiennym pokazywaniu mu fotografii krowy i kojota. Zastępca lokalnego szeryfa, Rory Heckmann, twierdzi jednak, że strzelec i tak będzie miał kłopoty. Nawet, jeśli zastrzelona krowa faktycznie okazałyby się kojotem, to i tak obecnie na kojoty jest okres ochronny. Przeczytaj więcej ciekawostek ZS