Wykonane z mosiądzu, pozłacane ciastko zniknęło z fasady budynku kilka dni temu. Kradzież od początku wydawała się policji dziwna. Na miejscu przestępstwa znaleziono bowiem sporo pokruszonych herbatników. Tymczasem do lokalnych gazet i władz firmy przyszedł tymczasem list, w którym do kradzieży przyznaje się ciasteczkowy potwór. W przesyłce znalazło się także zdjęcie osoby, w kostiumie potwora, trzymającej pod pachą pozłacane ciastko. Złodziej domaga się, aby firma zaopatrzyła w herbatniki lokalne szpitale dziecięce. W przeciwnym razie łup trafi do kosza. Koncern zapowiedział, że nie ugnie się się pod żądaniem szantażysty. Ale jednocześnie ogłosił, że przekaże 50 tysięcy opakowań ciastek do instytucji socjalnych w regionie. Firma zapewnia, że cała historia nie jest elementem jej kampanii wizerunkowej.