Tak, tak. Chińczycy mają swoją własną wieżę Eiffla, własny Łuk Tryumfalny, własne angielskie puby i bary z fish n' chips. Chińczycy zaczęli stawiać sobie większe wymagania, niż po prostu kopiowanie butów sportowych, podkoszulków i dżinsów. W delcie Jangcy powstają podróbki Europy. Tianducheng jest ogrodzonym osiedlem niedaleko Hangzhou, ponadsześciomilionowej metropolii we wschodniej części kraju. Oddano je mieszkańcom rok temu. Firma developerska, która zleciła budowę tego "francuskiego miasteczka" planuje, że w przyszłości będzie tu mogło mieszkać około 100 000 osób. Mieszkańcy będą mogli przechadzać się "paryskimi" bulwarami, podziwiać wieżę Eiffla (jednak niższą nieco od oryginału) czy Łuk Tryumfalny. W centrum osiedla stoi kopia fontanny Bassin de Latone z Wersalu. Styl szyldów we "francuskim miasteczku" trzymał będzie "francuski fason". Podobnie w Thames Town - angielskiej wiosce, które bliżej jest do Jangcy, niż do Tamizy. Thames town jest kopią małej, przyjemnej angielskiej mieściny. Czerwonocegłe domy ciągną się wzdłuż wąskich ulic, na rogach znajdują się małe sklepiki i typowo angielskie puby. Jak doniósł the "Guardian", Gail Caddy, właścicielka pubu "Rock Point Inn" i małego baru z rybą i frytkami "Cobb Gate Fish Bar", w miasteczku Lyme Regis w hrabstwie Dorset była w szoku, kiedy ktoś przysłał jej zdjęcia z dalekich Chin. W Thames Town stoi identyczny pub i identyczny bar. Pani Caddy zastanawia się poważnie nad pozwaniem chińskiego developera i konsultuje się z prawnikami. Tymczasem dzielni Chińczycy nie zasypiają gruszek w popiele. Niedaleko Pekinu postawiono wierną kopię miasteczka prosto z amerykańskiego snu - Orange County. Mniejsza, że county to nie city, takie drobiazgi znikają w miliardowym tłumie. Poza tym Orange County to taka filmowa nazwa. W Orange County, oprócz typowych amerykańskich domów, znajdą się typowe amerykańskie sklepy w których nabyć można będzie typowe amerykańskie produkty i - generalnie - wieść będzie można podróbkę typowo amerykańskiego stylu życia. Chińczykom się to podoba, ponieważ wszystkie domy w Orange County kupione zostały na pniu, jeszcze w fazie projektowania. To nie wszystko. Chińczycy mają już miasteczko hiszpańskie i włoskie. Planowane są niemieckie. Zastanowić by się wypadało, dlaczego nikt nie wpadł na pomysł wybudowania w Chinach typowego polskiego miasteczka. Czy chociaż wioseczki. Jak wyglądałaby taka podróbka? Chińczycy nieźle by się napocili instalując obrzydliwy szyld na szyldzie, miksując papodachówkę z blachodachówką i plastykowy sajding z kolorowymi tynkami typu "baranek". Tylko, czy ktoś chciałby tam mieszkać?