O tym wniosku skierowanym do premiera poinformował w czwartek dziennik "Corriere della Sera". Antonio Bernardini zapewnił w rozmowie z dziennikarzami, że nie jest to z jego strony żadna prowokacja, lecz po prostu chciałby jak najpoważniej skorzystać z zaproszenia, z jakim kilka dni po tragedii wystąpił do poszkodowanych szef rządu włoskiego. Bernardini, wypełniając specjalny formularz dla ludzi, którzy utracili wskutek trzęsienia ziemi dach nad głową, jako miejsca, w których chciałby za mieszkać wymienił wspaniałą nadmorską rezydencję Berlusconiego Villa Certosa na Sardynii i Pałacyk Grazzioli w śródmieściu Rzymu. Odwiedzając w kwietniu w L'Aquili rodaków poszkodowanych w trzęsieniu ziemi, które zniszczyło większą część miasta, premier powiedział im, że niektórzy mogliby zamieszkać w Villa Certosa, a innych jest gotów czasowo umieścić w różnych mieszkaniach, jakie ma w Mediolanie. - Dwie rodziny niech jadą na Sardynię, tam w moim majątku też są mieszkania. Zdecydujemy z szefem mego protokołu, kto tam pojedzie i co najmniej jedna rodzina niech jedzie do mnie do Mediolanu 2 lub do Mediolanu 3 - powiedział Berlusconi. Mediolan 2 i Mediolan 3 to dwa zespoły apartamentowców zbudowane w Mediolanie przez Edilnord, przedsiębiorstwo budowlane koncernu Fininvest należącego do Berlusconiego. Włoski premier zapewnił, że "myśli też o innych nieruchomościach, które mógłby zaoferować jako schronienie ludziom ewakuowanym z L'Aquili". Trzęsienie ziemi o sile 5,8 w skali Richtera, które 6 kwietnia nad ranem nawiedziło miasto i po którym nastąpiło w następnych tygodniach wiele wstrząsów wtórnych, spowodowało śmierć 299 osób. 58 000 osób zostało ewakuowanych. "Corriere della Sera" nie podaje, czy któraś z ewakuowanych z L'Aquili rodzin skorzystała dotąd z zaproszenia premiera Włoch.