24-letni Van Miguel Hartless z Fair Haven powiedział w piątek, że feralną kanapkę zakupił w restauracji Burger King w Rutland 18 czerwca. Jej niezwykłą zawartość - niezapakowaną prezerwatywę - odkrył dopiero w domu, kiedy zabrał się do konsumpcji zestawu na wynos. - Kiedy za trzecim razem ugryzłem kanapkę poczułem jakiś dziwny smak, cierpki i gorzki. Prawie zdrętwiałem - opowiadał Hartless. - Gdy ugryzłem odrobinę mocniej poczułem gumę między zębami i zobaczyłem ją - na pół w moich ustach, na pół wystającą - dodał. Mężczyzna przyznał, że dopiero po trzech tygodniach od tego wydarzenia skontaktował się z prawnikiem. O skierowaniu sprawy do sądu przeciwko firmie Carrols Corp. - właścicielowi restauracji - zdecydował natomiast 16 listopada. Domaga się odszkodowania za swój "ból i cierpienie, straty moralne i koszty leczenia". Przedstawiciele Carrols Corp. nie skomentowali jeszcze sprawy. Rzeczniczka Burger King powiedziała jedynie, że firma już zajęła się pozwem. W Stanach Zjednoczonych podobne pozwy zdarzają się wyjątkowo często. Zazwyczaj okazują się jednak próbą wyłudzenia pieniędzy od restauracji. W 2006 roku parę z Kalifornii skazano na dziewięć lat więzienia po tym, jak próbowała ona uzyskać odszkodowanie za rzekome odnalezienie w pudełku z chilli odciętego palca. Hartless twierdzi jednak, że jego przypadek jest prawdziwy. Reprezentujący go prawnik powiedział, że przed wypełnieniem pozwu poddał swojego klienta badaniu wykrywaczem kłamstw, który nie stwierdził żadnych nieprawidłowości.