- Chciałem z nim pogadać, zaprosić do Islandii... ciekawy byłem, co ma do powiedzenia - powiedział "ABC News" mieszkający w małej islandzkiej wiosce rybackiej nastolatek. Vifill zadzwonił na tajny numer Białego Domu i po przejściu kilku etapów kontroli dotarł do gabinetu prezydenta. Jak donosi "ABC", jeden z urzędników Białego Domu twierdzi, nastolatek nie dodzwonił się na tajny numer, a jedynie pod numer 202-456-141 - centralę zachodniego skrzydła Białego Domu. Matka Vifilla, pani Harpa Hreinsdottir, twierdzi jednak, że to bzdura. Stwierdzenie pani Hreinsdottir potwierdzałby zresztą dalszy przebieg wydarzeń. - To nie centrala, on się dodzwonił na najbardziej strzeżony numer w kraju - mówi. Vifill twierdzi, że przedostał się przez kilka etapów, podczas których sprawdzano jego wiarygodność. - To tak, jakby mijać kolejne punkty kontrolne - mówi Vifill. Pytano go o takie rzeczy, jak data urodzenia prezydenta, o miejsce, gdzie się wychował, datę objęcia urzędu, imiona rodziców. - Miałem otwartą Wikipedię - mówi 16-latek. - I kilka innych stron. To nie było trudne. Kiedy w końcu dotarł do sekretarki prezydenta, okazało się, że prezydenta nie ma. Jak pisze islandzki dziennik "Frettabladid", Sekretarka uzgodniła, że Bush oddzwoni do niego pomiędzy 3 a 7 grudnia. Jak powiedział Vifil gazecie "Morgunbladid", przez cały czas zwracano się do niego per "panie prezydencie". Kiedy jednak nastolatek czekał na telefon, do jego domu wtargnęła policja. - Pytali mnie, skąd wziąłem numer do Białego Domu, grozili zakazem wstępu do USA - opowiadał Vifill Atlason. - A ja nie pamiętam. Ktoś mi go dal, kiedy miałem 11 czy 12 lat. Portal "Post Chronicle" podejrzewa, że Vifill mógł odczytać numer, kiedy wykręcała go w jednym z amerykańskich portali rozrywkowych Jenna Bush, córka prezydenta. To jednak nie koniec "numerów" islandzkiego nastolatka. Vifill - jak donoszą media - zamienia się w Islandii w minibohatera narodowego. George W. Bush jest w tym kraju bardzo niepopularny. Jako nowa islandzka gwiazda, zaproszony został do dwóch programów telewizyjnych - pisze portal "Iceland Review Online". Sęk w tym, że oba odbywały się w tym samym czasie i emitowane były na żywo. I Vifill był obecny na obu. Jak się wkrótce okazało, nastolatek poszedł osobiście do studia jednej z telewizji, do drugiej wysłał natomiast swojego kolegę. Przeczytaj więcej ciekawostek